top of page

Domowa Pho ze slow cookera

Zdjęcie autora: Janko gotujeJanko gotuje


Kuchnia wietnamska weszła w codzienne menu niejednego Polaka. Tak jest i u mnie – czasem mam wrażenie, że jest to dla mnie takie swojskie jadło, niczym pomidorowa z kluskami czy schabowy z kapustą i ziemniakami. Swój „mały Wietnam” można w szybki i łatwy sposób zrobić we własnych czterech ścianach. Ale jest jedno danie, które wymaga od nas więcej pracy, cierpliwości i dobrego doboru składników. Mowa oczywiście o zupie Pho. Podzielę się z wami przepisem, który możecie zrobić w domowych warunkach przy użyciu slow cookera (wolnowaru). Zaczynamy! Co będziemy potrzebować?


  • Kość wołowa (wielkość i ilość w zależności od pojemności naczynia)

  • Mostek wołowy

  • Udziec wołowy

  • Trawa cytrynowa

  • Cebula (2x zwykła i 2x szalotka)

  • Imbir (1x korzeń)

  • Kardamon

  • Cynamon (laska)

  • Kolendra (ziarna i świeża)

  • Anyż

  • Makaron ryżowy

  • Kiełki fasoli mung

  • Dymka

  • Sól

  • Sos rybny

Naszą Pho zaczynamy od ugotowania kości wołowych (w moim przypadku była to akurat jedna kość, bo na tyle mi pozwolił wolnowar). To akurat robimy w zwykłym garnku, na ogniu. Gotujemy je z 15 minut. Po ugotowaniu, warto je dokładnie wymyć z szumowin. Ugotowane kości możemy wrzucić do slow cookera. Następnie wkładamy mostek (u mnie było to 600g).

W trakcie gotowania kości możemy przygotować sobie resztę rzeczy – przyprawy (kardamon, cynamon, kolendra w ziarnach i anyż) prażymy na patelnii, aby uwolnić ich smak. Robimy to z 5-7 minut, na średnim ogniu, cały czas mieszając. Przyprawy przekładamy do gazy i zawiązujemy. Dzięki temu nie będą się „walać” po zupie. Następnie przypalamy imbir (nie obieramy ze skórki) i cebulę (obieramy) – możemy to zrobić na palniku kuchenki gazowej, możemy to zrobić ręcznym palnikiem, ale także na patelni, bez dodatku tłuszczu. Taki zabieg spowoduje, że Pho będzie bardziej wyraziste w smaku i kolorze (to jest to samo, co robią/robiły nasze babcie, podczas gotowania rosołu na niedzielny obiad). Uprażone przyprawy, przypalone cebulki i imbir wrzucamy do naczynia z mięsem i kośćmi. Następnie dodajemy jedną łodygę trawy cytrynowej – najlepiej przekroić ją w połowie i obie części „obić”, aby uwolnić cytrusowy smak. Wszystkie składniki zalewamy wodą, tak aby wszystko było nią przykryte (u mnie to było ok. 3-4 litrów). Zamykamy wieko i ustawiamy slow cookera na tryb low, na 12 godzin!! Oczywiście możemy to też robić w duży garnku, na ogniu – wtedy preferuję mały ogień, 8 godzin. Pod sam koniec gotowania można danie doprawić solą i sosem rybnym (na oko, każdy lubi inaczej)


Przy slow cookerze fajne jest to, że można go włączyć i zostawić. Nie trzeba nic ruszać, dopatrywać, mieszać. Nic nie wykipi, a przez małą temperaturę gotowania nic się nie przypali. Dlatego taki wywar można wstawić wieczorem, żeby gotował się przez całą noc.

Kiedy zupa Pho jest gotowa możemy wyjąć całą jej zawartość. Kości, przyprawy, cebulę, imbir i trawę cytrynową można wyrzucić, ugotowany mostek zostawiamy. Będzie on jednym z dodatków. Płyn przecedzamy przez durszlak, żeby pozbyć się niepotrzebnych szumowin, kawałków mięsa czy warzyw. Bulion przelewamy do garnka.


Teraz możemy przygotować talerz. Wrzucamy do niego posiekaną kolendrę i dymkę, kiełki fasoli mung, makaron ryżowy (wcześniej ugotowany, według zaleceń na opakowaniu), poszarpany mostek wołowy oraz cienkie plastry surowego udźca wołowego (lub innego kawałka wołowiny). Bulion warto zagotować jeszcze na ogniu, żeby doprowadzić do wrzenia – to ważne, jeżeli chcemy, żeby surowe kawałki wołowiny się ścięły (możemy też je włożyć do gotującego się bulionu). Po zagotowaniu zalewamy podstawą zupy wszystkie składniki. Na samym końcu możemy doprawić jeszcze naszą zupę np. srirachą (dla ostrości), sokiem z cytryny czy limonki (dla kwasowości) czy octem ryżowym z czosnkiem i chilli (takie 2 w 1). Ja dodaję wszystkiego, eksplozja smaków gwarantowana!


Tak przygotowana i podana zupa to mistrzostwo świata! Esencjonalna, gęsta, różnorodna smakowo. Każdemu fanatykowi zupy Pho polecam chociaż raz zrobienia tego u siebie w domu.

BONUS! Ocet ryżowy z czosnkiem i chilli. Bardzo proste – kroimy w cienkie plastry czosnek i chilli. Wrzucamy do słoiczka i zalewamy octem ryżowym. Wstawiamy do lodówki na 24h, żeby całość się ze sobą zgryzła. Świetny dodatek, nie tylko do Pho 😉

 
 
 

Comments


© 2020 by Janko gotuje

bottom of page